piątek, 27 maja 2011

Milford Sound

Czwartek 26/05 – Piątek 27/05

Kolejnym punktem na naszej trasie jest Milford Sound, czyli ogromny fiord na zachodnim wybrzeżu do którego mamy dobre kilkaset kilometrów. Po drodze zatrzymujemy się w miejscowości Wanaka, gdzie wspinamy się na górę Iron, skąd rozciąga się niesamowity widok na pobliskie doliny. Potem jedziemy dalej na południe, mijamy Queenstown (jeszcze tu wrócimy) i Te Anau (tu też). Mijamy też najdłuższe w NZ jezioro Wakatipu. Po drodze ta sama sytuacja co wcześniej, tylko dużo bardziej. Co pięć minut stajemy robić zdjęcia, do tego E. przez większość trasy pstryka fotki przez szybę. Pagórki i wzgórza są tak bajkowe, że co jakiś czas spodziewamy się zobaczyć wałęsającego się po nich Hobbita, albo innego baśniowego stwora. W tym tempie bardzo szybko zabraknie nam miejsca na dysku na składowanie tego wszystkiego, co chwilę będziemy stawać w Macu ładować baterie do aparatu (przeważnie mają gniazdka, miło z ich strony), no i nigdzie nie dotrzemy, bo 100km robimy w trzy godziny. Na noc zatrzymujemy się kilkadziesiąt kilometrów przed fiordem w samym środku lasu. Tym razem jakoś nie udało nam się dotrzeć do miejsca gdzie wrzuca się kopertę z pieniędzmi. Na nasze szczęście nikt tego rano nie sprawdzał. Tylko ciiii. Rano okazuje się, że spaliśmy nad ogromnym, ślicznym jeziorem (naturalnie góry w tle), nad którym aż chciałoby się zostać na dłużej, popływać kajakiem, pokąpać się, zrobić ognisko. Tylko trochę na to za zimno teraz.





Po śniadaniu jedziemy nad fiord, gdzie wykupujemy dwugodzinną wycieczkę statkiem. Widoki, jak zwykle w tym kraju, niesamowite. Dodatkowo mieliśmy kupę szczęścia, bo niedaleko ujścia do morza natknęliśmy się na stado delfinów, które z ochotą podpłynęło do łodzi i długo pozowało do zdjęć. Kilka próbowało nam zaimponować i wyskakiwało wysoko nad wodę w powietrznych akrobacjach. Filmik wrzucimy chyba dopiero po powrocie do PL, chyba że natkniemy się gdzieś na superszybkie łącze. Po południu robimy jeszcze kilka okolicznych szlaków, m.in. Lustrzane Jeziora (w których świetnie odbijają się pobliskie góry), jezioro Marian (pozdrowienia dla wujka Mariana) i Uskok (znaczy szczelina w ziemi w której płynie rzeka). Na noc zostajemy na tym samym parkingu co wczoraj, tym razem jednak za niego płacimy.
T.

0 komentarze:

Prześlij komentarz