First officer's log, Stardate 24012011
Ależ to wielkie! 8 linii metra, 11 milionów ludzi (a w całej aglomeracji miejskiej ponoć jakieś 25 mln). Drugi Szanghaj, tak o nim mówią. A do tego za tydzień Chińczycy świętują Nowy Rok (3 lutego) więc zakupowiczów masa. Na głównych ulicach handlowych człowiek na człowieku, nad nim człowiek a obok jeszcze dwóch. Nie widziałem jeszcze tylu człowieków na raz.
Samo miasto takie sobie. Zaliczyliśmy kilka fajnych parków, pojeździliśmy metrem, zjedliśmy kilka niezłych posiłków (ryż/makaron + mięcho + warzywa + 2 piwa = 15 PLN...mmmmm), ale ogólnie czuliśmy się przytłoczeni mocno. W knajpach przeważnie robimy za atrakcję, bo chyba nie są przyzwyczajeni do białych jadających w takich spelunach. Czasem nawet dostajemy widelce, jak widzą jak się męczymy z pałeczkami (teraz już jesteśmy kozacy, bo wozimy ze sobą plastikowe sztućce znalezione w zupkach chińskich). A skoro już o zupkach mowa, to jest to u nich eleganckie żarcie.
Ogromny kubeł z makaronem, 3 saszetki przypraw i sosów. Zalane wrzątkiem smakuje super, nie tak jak te nasze bezsmakowe paskudztwa.
W Guangzhou zostajemy 2 dni, na trzeci mamy bilety na nocny autobus do Yangshuo. 700 km na południowy zachód, podobno bardzo ładna mieścina. Bilet kosztuje nas 2 razy tyle co normalnie. Chiński Nowy Rok się zbliża, juhu.
5 komentarze:
a byly juz mikrokurczaczki (korpus kurczaka w kawaleczkach razem z kostkami?)? nadzialam sie na to zamawiajac kurczaka w warzywach, ale moze to ogolnie tam norma?
batat
Jedzonko wyglada bardzo apetycznie i zapewne tak smakuje. Dobrego apetytu!
Jakie piwo pijeta? Jest Żywiec?[cool]
dalej dalej brać się do roboty i pisać!!;)
Widziałeś Olisadebe? [cool]
Prześlij komentarz