czwartek, 20 stycznia 2011

Kong Hong

First officer's log, Stardate 19012011

No to jesteśmy. I to już 2 dzień. Z czego większość przespana, bo jakoś się cholera nie możemy przestawić. Wczoraj wstaliśmy o 13, dziś o 16 (budzik dzwonił od 10, co 10 minut...co daje jakieś 36 dziesięciominutowych drzemek, klasa). Jutro planujemy wstać o 11, więc o 17 możecie spodziewać się jakiejś aktywności. Plan jest taki: zaspać tak bardzo, żeby wstać przed czasem następnego dnia. Tylko cholera może być ciężko, bo w piątek odbieramy wizy do Chin, a tam trzeba do 14 dotrzeć. Ugh.





A co poza tym? To samo co u nas, tylko głośniej, tłoczniej i ni cholery nie rozumiemy. Wczoraj zamówiliśmy makaron z mięsem a dostaliśmy rosół. Dziś podobnie, ale parę osób rozumiało angielski, a do tego jedna babka się nad nami zlitowała i zamiast pałeczek dostaliśmy widelce. Klasa :) Widelce były do meduz, co wzbudziło w lokalu sensacje (meduzy, nie widelce). Meduzy w porzo, jak makaron, tylko bardziej śliskie. Jutro Macau, jeśli nas wpuszczą bez paszportów.

T.

5 komentarze:

Eugenio pisze...

Wpisy lektura obowiazkowa, sledzimy z wypiekami.

Anonimowy pisze...

Dostalem wlasnie link od Farysi, bede sprawdzal co u was. Mam nadzieje ze masz namiary na mnie i jak bedziesz juz blizej Niagary to dasz znac.

Anonimowy pisze...

to ja,anonimowa farysia.ja tak nieśmiale poczytuję bloga i zostałam zdemaskowana...nie powiem jaki krafol mi linka przysłał;-)

trzymam kciuki za wasze wojaże;-)

krafol pisze...

Ty Anonimowy....nie badz taki niesmialy ;)
a Eugenio to Gientus??
no i wciaz czekamy na foty...a Wy Skiby w ogole czytacie nasze wpisy?

Anonimowy pisze...

Pamiętaj Tomku, że jak będziesz we Wietnamie i dadzą wam psa do jedzenia, to zjedz nie pękaj. Babcia w "Arizonie" burka zjadła i nic jej nie było. Pozdrawiam Daniel z Grosa

Prześlij komentarz