piątek, 10 czerwca 2011

Auckland

Czwartek 09/06 – Piątek 10/06

Do Auckland dojeżdżamy przed południem, dość dużo czasu zajmuje nam znalezienie parkingu w pobliżu centrum za który nie będziemy musieli płacić fortuny. Dość długo szwędamy się po centrum w poszukiwaniu ostatnich pamiątek, E udaje się w końcu kupić buty z owczej skóry, podobno niesamowicie ciepłe i wygodne. Później zwiedzamy okoliczne wzgórza, na których oczywiście pasą się owce (w centrum miasta, hehe). Na wzgórzu o nazwie Mt Eden znajdował się ogromny krater, pozostałość po dawno wygasłym wulkanie. Widok na miasto niesamowity, niezliczona ilość domków jednorodzinnych położona na przeogromnej przestrzeni. Prawie wcale nie widać bloków mieszkalnych, jedynie kilka biurowców w centrum finansowym. Wieczorem spotykamy się z poznaną w Tajlandii parą „tubylców” którzy zapraszają nas do siebie proponując jednocześnie nocleg, ale grzecznie odmawiamy i po spędzeniu z nimi paru bardzo przyjemnych godzin jedziemy na ostatni kemping w NZ.





Piątek. Znaczy w końcu nadszedł ten wyczekiwany od kilku tygodni dzień, dziś zaczynamy wakacje od naszych wakacji. Rano pakowanie i sprzątanie autka (jak miło, że cały czas lało), potem kolejna paczka do Polski oraz widokówki, które woziliśmy ze sobą od Australii. W południe oddajemy campera (zwrócili nam cały depozyt mimo dwóch dziur po kamyczkach na przedniej szybie, miło) i udajemy się na lotnisko, skąd już za parę godzin lecimy na Fiji. Trochę szkoda nam opuszczać NZ, ale padający nieustannie od 2 dni deszcz znacznie to ułatwia. Na pewno jeszcze tu kiedyś wrócimy, ale tym razem latem.

T.

0 komentarze:

Prześlij komentarz