Hrrrum, mamy równo tydzień na umieszczenie na blogu wpisów z całego miesiąca, więc chyba pora na lekkie przyspieszenie. Znaczy publikujemy mniej opisowo, bardziej skrótowo...3-4 dni w jednym poście.
A zatem: w piątek jedziemy przez Wyoming i Południową Dakotę (7 stan) obejrzeć Mt Rushmore, czyli głowy czterech prezydentów wykute w skale.
Byliśmy, zobaczyliśmy, nie zachwyciliśmy się (nie to, że widzieliśmy już wszystko co piękne i nic więcej nas nie rusza, ale poprzednie atrakcje widziane w USA ustawiły poprzeczkę na tyle wysoko, że teraz po każdej nowości oczekujemy naprawdę sporo. Jak to mówią, apetyt rośnie w miarę czegośtam). Dużo to to mniejsze niż w filmach pokazują, do tego skasowali nas $11 za godzinę parkingu. Pfff. Śpimy w Wasta, na kompletnym wypierdziejewie :)
Byliśmy, zobaczyliśmy, nie zachwyciliśmy się (nie to, że widzieliśmy już wszystko co piękne i nic więcej nas nie rusza, ale poprzednie atrakcje widziane w USA ustawiły poprzeczkę na tyle wysoko, że teraz po każdej nowości oczekujemy naprawdę sporo. Jak to mówią, apetyt rośnie w miarę czegośtam). Dużo to to mniejsze niż w filmach pokazują, do tego skasowali nas $11 za godzinę parkingu. Pfff. Śpimy w Wasta, na kompletnym wypierdziejewie :)
Sobotę spędzamy w parku narodowym Badlands.
Niesamowity pustynno-skalisty krajobraz sięgający aż po horyzont + okrutnie urocze pieski preriowe chowające się przed nami w swoich norkach.
Potem jedziemy przez Nebraskę (8 stan) w kierunku Gór Skalistych. Śpimy w Fort Sidney, wieczorem klepiemy bilety z Londynu do Berlina. A zatem powrót na 7 sierpnia potwierdzony. To był dobry dzień.
Niesamowity pustynno-skalisty krajobraz sięgający aż po horyzont + okrutnie urocze pieski preriowe chowające się przed nami w swoich norkach.
Potem jedziemy przez Nebraskę (8 stan) w kierunku Gór Skalistych. Śpimy w Fort Sidney, wieczorem klepiemy bilety z Londynu do Berlina. A zatem powrót na 7 sierpnia potwierdzony. To był dobry dzień.
W niedzielę wkraczamy do Colorado (9 stan) i zwiedzamy na szybko (2,5 godziny) park narodowy Gór Skalistych.
Biegnie tamtędy najwyżej położona droga w USA, momentami jechaliśmy na wysokości 3600 m n.p.m. Nieźle. Pogoda zmienia się dramatycznie, im wyżej tym zimniej, wokoło leży masa śniegu, coraz trudniej się oddycha (astma na tej wysokości wymiata, hehe). Widoki piękne, szkoda że nie mamy więcej czasu, ale do środy mamy jeszcze do zwiedzenia 4 parki + gazylion mil do przejechania. Wieczorem wracamy do Utah, śpimy w Moab tuż przy parku narodowym Arches.
Biegnie tamtędy najwyżej położona droga w USA, momentami jechaliśmy na wysokości 3600 m n.p.m. Nieźle. Pogoda zmienia się dramatycznie, im wyżej tym zimniej, wokoło leży masa śniegu, coraz trudniej się oddycha (astma na tej wysokości wymiata, hehe). Widoki piękne, szkoda że nie mamy więcej czasu, ale do środy mamy jeszcze do zwiedzenia 4 parki + gazylion mil do przejechania. Wieczorem wracamy do Utah, śpimy w Moab tuż przy parku narodowym Arches.
T.
0 komentarze:
Prześlij komentarz