piątek, 1 lipca 2011

Podróżowanie po Stanach


Wygląda to wszystko super i dużo taniej niż się spodziewaliśmy, zwłaszcza po dwóch miesiącach w okrutnie drogiej Australii i Nowej Zelandii.

Zacznijmy od transportu. Autko prowadzi się super, nigdy jeszcze nie podróżowaliśmy w takim komforcie (pierwszy raz w życiu mam do dyspozycji tempomat z którego z rozkoszą korzystam na autostradach) , a do tego pali jedyne 7 litrów na 100km, co jest wynikiem niesamowitym jak na lokalne warunki, bo większość ich samochodów pożera ogromne ilości paliwa. Benzyna kosztuje około $3,5 za galon (na pustkowiu czasem żądają prawie $4, ale za to w większych miastach cena spada nawet do $3,2), co daje jakieś 2,6 PLN za litr. Ha! A Amerykanie i tak narzekają, że drogo jak szlag, bo nie tak dawno płacili $2 za galon. Niesamowite. Drogi mają tutaj super, sieć autostrad ogromna i utrzymana w świetnym stanie. Ruch przeważnie bardzo płynny, jedynie w dużych miastach zdarzyło nam się kilka razy stać w korku.

Motele eleganckie i w bardzo dużych ilościach, więc bez problemu można coś znaleźć bez żadnych rezerwacji. Za pokój płacimy przeważnie $40-$50 za noc, w pobliżu parków narodowych i innych atrakcji życzą sobie kilka $ więcej, w dużych miastach i na wypierdziejewie można znaleźć pokój już za $30. W każdym pokoju jest ogromne (poważnie, kwadratowe bydle czasem 2x2 metry) wyrko, telewizor, mały stolik z krzesłami i łazienka. Przeważnie mamy też lodówkę i mikrofale, czasem w pełni wyposażoną kuchnie z piecykiem i naczyniami. Wszystko czyste i schludne, ręczniki i pościel zawsze świeżo wyprana i pachnąca, żadnych mrówek czy innego robactwa. Do tego darmowy Internet i śniadanie w postaci pączków i kawy, czasem płatki i mleko. Bardzo to wszystko przyjemne, zwłaszcza po 2 miesiącach spania w aucie i kąpieli w zimnej wodzie/jeziorze. W każdym pokoju czeka na nas kilka małych mydełek i szamponów, E nazbierała ich już całą torbę ;)

Jedzenie też super. W supermarketach ceny wielu produktów zbliżone do Polski, spora część tańsza. Restauracji i fast-foodów od groma, codziennie próbujemy nowych rzeczy. Jednego dnia hamburger z frytkami, kolejnego burito z czerwoną fasolą, kolejnego sałatka z kurczakiem. Wszystko tanie i całkiem smaczne, na razie najbardziej smakuje nam pizza pepperoni z sieci U Małego Cezara, atakowaliśmy to miejsce już 3 razy i ani razu nie udało nam się zjeść całej pizzy na raz, a kosztuje tylko $6. Jedyny minus to nasze stale powiększające się gabaryty, część ubrań już na nas nie pasuje, reszta mocno ciśnie ;)

T.

1 komentarze:

Anja pisze...

Moi drodzy , w NYC benzyna jest po 4 dolary.

Prześlij komentarz